Ileż to razy w konfliktach z bankami w odpowiedzi na swe pretensje pod ich adresem klienci słyszą: „Przecież to jest zapisane w umowie, którą pan/pani własnoręcznie podpisał/podpisała!” Po czym okazuje się, że niekorzystne postanowienia, na które klienci się skarżą, rzeczywiście znajdują się w umowie, tyle że – po pierwsze – zapisane są drobnym drukiem, po drugie – w umowie, której przed podpisaniem klienci banku nie przeczytali w ogóle albo przeczytali bez zrozumienia…
Dymitr Agarkow, 42-letni Rosjanin z Woroneża (miasto wielkości połowy Warszawy leżące 500 km na południe od Moskwy), zrobił coś akurat odwrotnego. Dokładnie przeczytał ofertę wydania karty kredytowej otrzymaną w liście od Tinkoff Credit Systems (TCS), jednego z wiodących rosyjskich banków w zakresie oferowania kart kredytowych i świadczenia usług finansowych przez internet. Drobiazgowo ją przeanalizował, trochę nad nią popracował, po czym zrobił dokładnie to, co proponował bank: formularz wypełnił, podpisał i odesłał do Tinkoff Credit Systems. Tyle że… nie był to ten sam formularz, który z banku dostał. Choć wyglądał łudząco podobnie…
Agarkow, korzystając z możliwości współczesnej techniki, do formularza otrzymanego od TCS wprowadził kilka zmian. Zeskanował umowę i tam, gdzie bank drobnym drukiem stawiał klientowi swoje zawiłe warunki zapisał, że pożyczka na karcie jest nieoprocentowana, a jej posiadacz nie będzie płacił żadnych prowizji czy kar. Do ogólnych zasad zawarcia umowy bankowy formularz odsyłał na stronę internetową www.tcsbank.ru. Agarkow zmienił ten adres na prowadzący do stworzonej przez niego samego strony www.tcsbank.at.ua, gdzie w łudząco podobnych do oryginału „obowiązujących warunkach i zasadach wydawania kart kredytowych” zapisał, że w umowie zawartej z klientem bankowi nie wolno dokonywać żadnych zmian, a jeśli to zrobi to za każdą zmianę ma zapłacić 3 mln rubli rosyjskich (ok. 300 tys. zł). Jednostronne rozwiązanie umowy miało kosztować bank dwukrotnie drożej – 6 mln rubli (ok. 600 tys. zł).
Tak „poprawioną” umowę, wypełnioną i podpisaną, Agarkow wysłał do Tinkoff Credit Systems. Potem wszystko potoczyło się zwykłym trybem: bank przysłał mu umowę podpisaną przez swoich upoważnionych reprezentantów, która tym samym stała się obowiązująca dla obu stron. W liście była też karta kredytowa, którą Rosjanin normalnie używał. Odsetek nie płacił, bo w umowie czarno na białym napisane było, że wynoszą one 0 proc. TCS dopiero po dwóch latach opamiętał się, że coś jest nie tak. W kwietniu 2010 r. jednostronnie rozwiązał umowę z Agarkowem twierdząc, że nie spłacił on kredytu zaciągniętego przy pomocy karty. Po następnych dwóch latach, już w 2012 r., podał go do sądu. Zażądał od Dymitra 45 tys. rubli – tyle, według wyliczeń banku, wyniosły już łącznie pożyczka, odsetki od niej i opłaty karne. Rosjanin pokazał w sądzie umowę podpisaną przez przedstawicieli banku, którą otrzymał razem z kartą kredytową, i warunki umowy ze strony www.tcsbank.at.ua. Zgodził się też oddać pożyczkę – 19 tys. rubli. I ani kopiejki więcej!
Woroneżski sąd rejonowy nie namyślał się długo – przyznał rację Agarkowowi. Uznał, że będąc jedną ze stron umowy miał on takie samo prawo zaproponować swoje warunki jak druga strona (czyli bank). Jeśli bank je zaakceptował, odsyłając podpisaną umowę i kartę kredytową, to nie ma prawa żądać żadnych odsetek, prowizji czy kar. Jeżeli ci, którzy umowę podpisywali, wcześniej nie przeczytali, co podpisują, to sami są sobie winni.
Z takim wyrokiem sądu w ręku Agarkow przystąpił do ataku. 1 sierpnia br. złożył w sądzie pozew przeciwko Tinkoff Credit Systems z żądaniem po 3 mln rubli za każdą z wprowadzonych przez bank zmian w warunkach umowy i prowizjach. Doliczył się ich… ośmiu. Zrezygnuje z ciągania TCS po sądach, jeśli ten bez procesu zapłaci mu 24 mln rubli (ok. 2,4 mln zł)! Jeśli bank nie ustąpi, rozprawa odbędzie się w październiku.
Prawnicy Tinkoff Credit Systems bronią się. Twierdzą, że zawarta z Agarkowem umowa już się przedawniła. On tymczasem ma spore szanse na korzystny dla siebie wyrok. Sąd Konstytucyjny Rosji orzekł bowiem, że obywatele tego kraju w kontaktach z bankami są stroną słabszą i ich prawa powinny być specjalnie chronione. Oleg Tinkov, znany rosyjski przedsiębiorca, założyciel i właściciel TCS, ma niezłą zagwozdkę…
Komentarze
Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.
Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.