W 2013 r. na zakup i budowę mieszkań i domów Polacy pożyczyli w bankach tylko 36,5 mld zł. Tak źle nie było od dziewięciu lat. Nawet w roku 2009, w szczycie obecnego kryzysu, wartość udzielonych kredytów hipotecznych była o 2,5 mld zł wyższa niż w minionym roku.
"summary">W tym roku może być jeszcze gorzej. Na pewno zadłużaniu się Polaków na własny dach nad głową nie będzie sprzyjać obowiązujący od 1 stycznia wymóg posiadania przez kredytobiorcę wkładu własnego w wysokości co najmniej 5 proc. kwoty kredytu. Idąc więc do banku po 200 tys. zł kredytu musimy mieć w kieszeni 10 tys. zł własnych pieniędzy. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich uważa, że program MdM, pomimo obserwowanego runu na dopłaty, wcale nie będzie lekarstwem na niechęć Polaków do zadłużania się na własne M. – Nie mam żadnych złudzeń, że program „Mieszkanie dla Młodych” wyraźnie poprawi sytuację. Niestety, w obecnej formie jego dostępność jest mocno ograniczona, a co za tym idzie – nie może on być uznawany za skuteczne rozwiązanie. Wyraźnie widać, że rynek ten wymaga wsparcia i większej uwagi, potrzeba więc znacznie szerszych i kompleksowych rozwiązań – mówił pod koniec lutego na konferencji prasowej podsumowującej osiemnastą edycję raportu AMRON-SARFiN. A od 2017 r. może być jeszcze gorzej. Nadzór finansowy chce, aby wkład własny wynosił od tego roku aż 20 proc. kwoty zaciąganego kredytu. Przy wspomnianych 200 tys. zł będzie to już 40 tys. zł. Zważywszy na poziom dochodów w naszym kraju – to kwota kolosalna.
Powrót mieszkaniowych książeczek?
Związek Banków Polskich ma pomysł na ożywienie rynku kredytów hipotecznych. We współpracy z Europejską Federacją Kas Budowlanych opracował projekt ustawy o Kasach Oszczędnościowo-Budowlanych, w których osoby o średnich i niskich dochodach gromadziłyby oszczędności na zakup mieszkania. Bo, jak podkreślał Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości w Związku Banków Polskich, przedstawiając niedawno ten pomysł w pierwszym programie Polskiego Radia, „niewiele osób zdaje sobie sprawę, że oszczędzanie 30-50 zł miesięcznie przez kilka czy kilkanaście lat przynosi duże środki, zwłaszcza, gdy są one dobrze oprocentowane.” Dodatkowo oszczędzającym w ten sposób na własny kąt państwo wypłacałoby specjalne premie. Tak jest we wszystkich krajach, w których kasy takie działają (bo nie jest to polski patent). W obecnych realiach rynkowych wysokość rocznej dopłaty wynosiłaby do 10 proc. kapitału zgromadzonego przez oszczędzającego. To oznacza, że rentowność takiego oszczędzania byłaby 3-4-krotnie większa niż jest to dzisiaj w przypadku lokat bankowych. Oczywiście, dopłaty z budżetu państwa przysługiwałyby tylko do nowo wpłacanych pieniędzy. – Premie zamiast zwolnienia podatkowego są efektywniejsze, gdyż podwyższają kapitał i tym samym zwiększają środki na zakup własnego mieszkania – mówił w radiowej Jedynce Jacek Furga. I zastrzegał, że byłby limit wysokości środków lokowanych w Kasach Oszczędnościowo-Budowlanych. Nie mają one przecież być sposobem na stawanie się przez ludzi bogatych jeszcze zamożniejszymi, ale służyć wyłącznie gromadzeniu pieniędzy na mieszkania przez ludzi średniozarabiających i niezamożnych.
Szukasz kredytu hipotecznego z niską ratą? Sprawdź ofertę dla Ciebie
Opracowujący projekt ustawy o Kasach Oszczędnościowo-Budowlanych założyli, że pieniądze na wkład własny trzeba byłoby gromadzić przez 5-10 lat. Przyjmując, że chodziłoby o wspomniane 40 tys. zł, rocznie należałoby odkładać 4-8 tys. zł (miesięcznie 335-670 zł). Kasy nie tylko wspierałyby budowę domów czy kupowanie mieszkań, ale i pomnażałyby pieniądze ulokowane w nich przez oszczędzających. Ustawa precyzyjnie określa, jak mogłyby to czynić – w grę wchodzą tylko bezpieczne sposoby inwestowania (np. w obligacje Skarbu Państwa).
Projekt ZBP trafi wkrótce do Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Infrastruktury. Ale już został przychylnie oceniony przez ekspertów z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w Gdańsku. – Uważają oni, że długofalowo ustawa o kasach mieszkaniowych będzie także korzystna dla budżetu państwa – ujawnił w Polskim Radiu Furga. Sam również, opierając się na doświadczeniach innych krajów, przychyla się do tej opinii. W krajach, w których kasy takie już istnieją, państwowe dopłaty z nawiązką wracają do budżetu – w postaci różnorodnych podatków, polepszającej się koniunktury (od dawna wiadomo, że budownictwo jest „kołem zamachowym” gospodarki) i – w efekcie – spadku bezrobocia. Potencjał zaistnienia wszystkich tych pozytywnych zjawisk w Polsce jest duży: z symulacji ZBP wynika, że na ten sposób oszczędzania na własny dach nad głową udałoby się w ciągu kilku lat namówić nawet 3-4 mln Polaków.
Komentarze
Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.
Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.