A A A
drukuj

Bank Cię strzyże? Zmień go na inny!

Data publikacji: 2013.08.21 godz. 14:11

Opracowanie własne
OCENA
3.6/5

Pierwsze półrocze przyniosło bankom wyniki najlepsze od pierwszej połowy 2008 r. I to pomimo wszechwładnie panującego ponoć kryzysu, o którym właśnie od 2006 r. głośno z prawa i lewa, we wszystkich mediach. Kto zgadnie, skąd wzięły się te miliony bankowych zysków?

Oczywiście żaden z banków nie przyznał się (i zapewne nigdy nie przyzna), że są one skutkiem „golenia” klientów – wyższych opłat za prowadzenie kont, podwyżek opłat za używanie kart kredytowych, prowizji od przelewów itp. Raczej będzie tłumaczył, że wypracował go dzięki redukcji kosztów działalności, niższym odpisom na rezerwy, większej akcji kredytowej… Zapewne to także jest prawda. Albo raczej część prawdy.

Faktem jest bowiem, że 90 proc. zmian wprowadzonych w ostatnich kwartałach w bankowych taryfach opłat i prowizji to zmiany na niekorzyść klientów. To głównie podnoszenie już pobieranych albo wprowadzanie nowych opłat i prowizji przez banki.

Jak się bronić przed bankami zbytnio strzygącymi swoich klientów? Sposób pierwszy to dostosowanie się do stawianych przez nie warunków. Można zostać tzw. aktywnym klientem. Jeżeli bank wprowadza np. 5 zł miesięcznej opłaty za prowadzenie darmowego dotąd rachunku, ale stawia warunek, że będziemy z niej zwolnieni, jeżeli na ten rachunek będzie wpływała nasza pensja – zadbajmy, żeby wpływała. Albo opłata za kartę: bywa, że można się z niej zwolnić, jeżeli w miesiącu dokonamy kartą transakcji bezgotówkowych rzędu np. kilkuset zł.

Sposób drugi to zmiana zbyt zachłannego banku na inny, bardziej przyjazny dla klientów. Możemy to zrobić albo z inicjatywy banku, albo własnej. Warto bowiem wiedzieć, że zanim bank zmieni jakiekolwiek istotne warunki umowy pomiędzy nim a klientem – a do takich „istotnych warunków” z pewnością zaliczyć trzeba zmianę wszelkiego rodzaju opłat, zarówno w górę, jak i w dół – powinien nas o tym rzetelnie i z odpowiednim wyprzedzeniem poinformować na piśmie. Znajdować się w nim musi również m.in. klauzula, że jeśli klient nie zgadza się na stawiane przez bank nowe warunki, np. wyższe opłaty, prowizje, marże, to ma prawo do odstąpienia od umowy.

Z własnej inicjatywy możemy zrezygnować z konta czy rachunku w banku, który zbytnio nas „goli”, w każdej chwili. Na przykład po analizie miesięcznego wyciągu, gdy dojdziemy do wniosku, że konto kosztuje nas zbyt dużo. Warto wtedy „zagłosować nogami”. Nie wymaga to zbyt wiele wysiłku – sprowadza się do jednej wizyty w banku prowadzącym dotychczasowy rachunek, w celu wypowiedzenia umowy, i drugiej w tym, w którym chcemy mieć nowe konto. W tym zresztą przypadku umowę można przeważnie zawrzeć przez Internet; dokumenty do podpisania przywiezie nam kurier do domu. Jako nowy klient będziemy w nowym banku w lepszej sytuacji.

Generalnie banki nie powinny utrudniać zmian. Odstąpienie – ani z inicjatywy banku, ani naszej własnej – nie powinno być ograniczone jakimikolwiek warunkami. Jeśli byłyby jakieś kłopoty z rozwiązaniem naszej umowy z bankiem warto najpierw spróbować polubownie rozwiązać spór. Na profesjonalną pomoc konsument może na pewno liczyć ze strony miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów, a jeżeli on nie pomoże – arbitra bankowego działającego przy Związku Banków Polskich.

Nie warto się długo zastanawiać nad zmianą banku na inny, bardziej przyjazny dla klientów. 5,10 zł (średnia wartość miesięcznej opłaty za posiadanie rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego w Polsce według opracowania „Zwyczaje płatnicze Polaków”, NBP, maj 2013 r.) pomnożone przez – powiedzmy – 100 tys. posiadaczy takich kont to 550 tys. zł wyjęte z kieszeni klientów banku. Razy 12 miesięcy równa się ponad 6,6 mln zł na zysk dla banku, pensje i premie jego szefów. Jeżeli obracającemu miliardami złotych bankowi opłaca się kasować klienta na te 5 zł, to czy klientowi banku nie opłaca się tych 5 zł zaoszczędzić? Tymczasem Polacy korzystający z usług banków i słono za to płacący zachowują się niczym chłopi pańszczyźniani do ukazu carskiego z marca 1863 roku. Jak oni byli „przywiązani do ziemi” i bez zgody pana nie mogli zmienić miejsca zamieszkania, tak posiadacze kont nie mogą zdecydować się na zmianę banku. Płaczą, że posiadanie konta kosztuje ich drogo, bywa, że łączne opłaty (za prowadzenie konta, za używanie karty, jej ubezpieczenie, za przelewy itp.) wynoszą nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie – ale na zmianę banku nie decydują się. Tymczasem nie wymaga to wiele zachodu, czasu też niewiele, a zaoszczędzić można całkiem sporo pieniędzy. Przekonała się już o tym dobitnie jedna trzecia posiadaczy takich kont, która – według NBP – nie płaci za to bankowi ani grosza!

Komentarze

Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.

Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.

comments powered by Disqus